To jest słabe - czyli kosmetyczne bubelki

Niestety czasami przychodzi taki czas, że trafiamy na rzeczy, które nie można opisać w samych superlatywach, bo trafimy na tak zwanego bubelka.
Nie jest to miłe uczucie, kiedy kupujemy (a czasami wydajemy trochę dużo kasy) na rzecz, która kompletnie nas nie zadowala. O nich będzie dzisiejszy post...

Pierwsza rzecz z której kompletnie nie jestem zadowolona, to krem pod oczy firmy Dermika - Hydralogiq.



Kupiłam go na początku stycznia i choć wiem, że dużo czasu od pierwszego testowania nie minęło, to nie mam zamiaru nadal go używać. Krem kosztował mnie 51 zł (ał) nie jest to mało, ale od dłuższego czasu szukałam kremu, który dobrze nawilży mi skórę pod oczami jak i na powiekach. Ten krem kompletnie (dla mnie) się do tego nie nadaje. Dla mnie, bo przed zakupem czytałam o nim na pewnym blogu, gdzie był zachwalany. Ale niestety - ani nie nawilżył, ani nie rozjaśnił choć w minimalnym stopniu cieni. Kiedy go nakładałam, to tak szybko się wchłonął że po 5 minutach czułam jakby go nie było. Nałożyłam więc więcej kremu - nadal nic. Po nałożeniu go na noc, rano można było poczuć...suchą skórę pod oczami. Chyba nie o taki efekt chodziło?


Druga rzecz, która wywołała u mnie negatywne odczucia, to szczotka do nakładania pudru, którą tak naprawdę dużo osób lubi, ale chyba tyle samo osób też nie lubi - a ja jestem zdecydowanie w tej drugiej grupie.




Szczoteczka miała posłużyć do szybszego nałożenia podkładu (w końcu rano mam całe 10 min na wykonanie pełnego makijażu), No i nakłada szybciej, ale w sumie z plamami :)
Taaaaak czytałam, że to nie powinno się rozprowadzać tylko bardziej wklepywać, ale w sumie nie do końca wklepywać tylko rozprowadzać razem z wklepywaniem, Yhym. Próbowałam wszystkiego i wyglądam jak osoba, która pierwszy raz użyła samoopalacza na twarzy. Nie - nie - nie.
Szczotkę kupił mi mąż (sooorry wiem, że czytasz) za ok. 20 zł w Rossmannie. I może faktycznie lepsza byłaby ta z Makeup Revolution, jednak nie mam zamiaru się przekonać ponownie i wydawać kolejne pieniądze, skoro mogłabym je wykorzystać w o wiele lepszy sposób.



Oraz ostatnia rzecz to oczyszczający żel do mycia twarzy Bioliq.



Kupiłam go ze względu na tą silikonową szczoteczkę, która fajnie się sprawuje i szybko się czyści, ale ten żel.
Czy jest coś, co mogło mi gorzej wysuszyć skórę twarzy? trochę mogłam się tego domyśleć, bo jeszcze nigdy produkt do oczyszczania twarzy w formie żelu nie wywarł na mnie dobrego wrażenia. Po jego użyciu byłam cała czerwona - jak buraczek. A skoro tak jest, to raczej nie ma to dobrego wpływu na moją twarz.
Koszt produktu to ok. 20 zł za 125 ml. Cena zatem nie jest za wysoka, dlatego ubolewać nad nim długo nie będę. W sumie i tak od dłuższego czasu stoi w szafce i zbiera kurz.
Wierzę jednak, że nie jest to bubelek dla większości z was. Uważam, że mam po prostu uczulenie na substancje składowe produktu. Jeden + za to, że ładnie pachnie, ale to tyle.

Piszecie na swoich blogach o takich bublach? Chętnie poczytam, abym mogła uniknąć rozczarowania.


Pozdrawiam,
M.



3 komentarze:

  1. Podobnie tak jak ty nie przepadam za gąbką do pudru. Reszty kosmetyków nie używałam.

    Kiudlis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym wypróbować ten "pędzel" do podkładu:) ciekawe czy u mnie by się sprawdził?:)

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw komentarz, będzie mi bardzo miło. W komentarzu nie musisz się promować - sama chętnie obejrzę Twój blog :)

Copyright © 2016 MARJASSI LIFE , Blogger